środa, 14 stycznia 2015

Szkockie przygody część 1

Witam ponownie... znów będziemy w Szkocji, jako że ostatnio były same krajobrazy a nie było nic o celu wyprawy, to dziś destylarnie i to co się w nich dzieje :) A dzieje się magia... sami zobaczcie...

Na pierwszy ogień poszła destylarnia Aberlour:



Każda taka wycieczka kończy się skromną (a czasem nie) degustacją...


Następną odwiedzoną destylarnią był Glenfiddich


pływające ziarenka :D


magia...


Jak widać prezentowaliśmy się godnie :D


Bardzo urokliwe miejsce



Posiłek na świeżym powietrzu, z tak zacną ekipą, nie straszny nawet gdy aura niespecjalnie sprzyja... a zwłaszcza pod twierdzą Balvenie :)


a to już Balvenie i jęczmień...


a to jest torf, którym się suszy jęczmień...


o w takim właśnie piecu



Alembiki w których przebiega proces destylacji


a to jest po drugiej stronie :) tu się schładza, to co się gotuje w alembiku


a takim autem przewiozła nas nasza przewodniczka... zdecydowanie starsza niż auto :) ale bardzo sympatyczna :)


i na koniec największa przygoda czyli... próbowanie 40 letniej Balvenie prosto z beczki... do tego z zapoznanym na wycieczce sympatycznym Toddem z Australii.


Opowiadać można by znacznie dłużej... ale nie zamierzam nikogo zanudzać... tak czy siak to dopiero dzień pierwszy :D Stay tuned!

2 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia. Będę częściej tutaj wpadać :) A co do tego wpisu; fajnie, że można takie miejsca zwiedzić. Szkocja jest cudowna, byłam dawno, dawno temu w Aberdeen i w Edynburgu, ale do tej pory pamiętam jak bardzo oczarowały mnie te miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa... Szkocja zdecydowanie jest warta odwiedzenia... a do Edynburga bardzo chętnie bym wrócił... muszę zmajstrować jakiś wpis z wyprawy w 2013 roku... bo byliśmy w Edynburgu :) Pozdrawiam.

      Usuń