Witam ponownie... znów będziemy w Szkocji, jako że ostatnio były same krajobrazy a nie było nic o celu wyprawy, to dziś destylarnie i to co się w nich dzieje :) A dzieje się magia... sami zobaczcie...
Na pierwszy ogień poszła destylarnia Aberlour:
Każda taka wycieczka kończy się skromną (a czasem nie) degustacją...
Następną odwiedzoną destylarnią był Glenfiddich
pływające ziarenka :D
magia...
Jak widać prezentowaliśmy się godnie :D
Bardzo urokliwe miejsce
Posiłek na świeżym powietrzu, z tak zacną ekipą, nie straszny nawet gdy aura niespecjalnie sprzyja... a zwłaszcza pod twierdzą Balvenie :)
a to już Balvenie i jęczmień...
a to jest torf, którym się suszy jęczmień...
o w takim właśnie piecu
Alembiki w których przebiega proces destylacji
a to jest po drugiej stronie :) tu się schładza, to co się gotuje w alembiku
a takim autem przewiozła nas nasza przewodniczka... zdecydowanie starsza niż auto :) ale bardzo sympatyczna :)
i na koniec największa przygoda czyli... próbowanie 40 letniej Balvenie prosto z beczki... do tego z zapoznanym na wycieczce sympatycznym Toddem z Australii.
Opowiadać można by znacznie dłużej... ale nie zamierzam nikogo zanudzać... tak czy siak to dopiero dzień pierwszy :D Stay tuned!
Piękne zdjęcia. Będę częściej tutaj wpadać :) A co do tego wpisu; fajnie, że można takie miejsca zwiedzić. Szkocja jest cudowna, byłam dawno, dawno temu w Aberdeen i w Edynburgu, ale do tej pory pamiętam jak bardzo oczarowały mnie te miejsca.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa... Szkocja zdecydowanie jest warta odwiedzenia... a do Edynburga bardzo chętnie bym wrócił... muszę zmajstrować jakiś wpis z wyprawy w 2013 roku... bo byliśmy w Edynburgu :) Pozdrawiam.
Usuń