niedziela, 29 lipca 2018

Sobór św. Aleksandra Newskiego w Łodzi

W związku z obecnymi 595 Urodzinami Miasta Łodzi (wszystkiego naaaajlepszego!!!) wykorzystałem okazję i wybrałem się do Prawosławnej Cerkwi w okolicach Dw. Fabrycznego a właściwie do Soboru św. Aleksandra Newskiego.
Jak podaje Wikipedia inicjatorem budowy cerkwi prawosławnej w Łodzi był gubernator piotrkowski Iwan Kachanow. Początkowo jednak jego apel o wzniesienie w Łodzi wolno stojącej świątyni prawosławnej nie dał efektów. 24 maja 1877 Kachanow napisał do burmistrza Łodzi Maurycego Taubworcla z żądaniem podjęcia konkretnych kroków na rzecz podjęcia prac budowlanych. Architekt miejski Hilary Majewski sporządził wówczas projekt budynku, ale trzystuosobowa ówcześnie społeczność prawosławna nie była w stanie pokryć kosztów prac. Również Świątobliwy Synod Rządzący nie zdecydował się na sfinansowanie inwestycji.
Inicjatywę budowy cerkwi w Łodzi podjęli ponownie miejscowi fabrykanci, sami niebędący wyznawcami prawosławia. 6 kwietnia 1879 zawiązany został komitet budowy cerkwi, do którego weszli najwięksi łódzcy fabrykanci: Karol Scheibler, Juliusz Heinzel, Józef Paszkiewicz, Edward Herbst, Ludwik Meyer, Symon Heiman jr., Izrael Poznański, H. Makowiecki, A. Tumski, Aleksander Chudziński i Karol Strenge. Z inicjatywy komitetu świątynia miała upamiętniać uratowanie cara Aleksandra II z zamachu na jego życie. Fabrykanci mieli nadzieję, że wzniesienie obiektu sakralnego upamiętniającego takie wydarzenie pomoże im uzyskać poparcie władz dla własnych projektów handlowych. Liczyli w szczególności na przeniesienie do Łodzi stolicy guberni piotrkowskiej i uzyskanie nowych kontraktów. Komitet wybrał na patrona budowanej cerkwi św. Aleksandra Newskiego – patrona Aleksandra II. Karol Scheibler przewodniczył komitetowi do śmierci w 1881, wtedy zastąpił go Iwan Kachanow. W marcu 1880 projekt Majewskiego został zatwierdzony do realizacji.
8 maja 1880 ks. Konstantin Ryżkowski z cerkwi Wszystkich Świętych w Piotrkowie Trybunalskim poświęcił kamień węgielny, zaś konsekracja gotowego budynku miała miejsce już 29 maja 1884. Budynek mógł jednorazowo pomieścić 300 osób, nie był zatem cerkwią szczególnie obszerną, jednak korzystna lokalizacja na tle parku i rozplanowanie przestrzenne obiektu dodawało mu okazałości. We wrześniu 1891 plac wokół cerkwi został ogrodzony.

Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć:




Zdjęcia ze środka mam tylko dwa, bo bardzo nie chciałem przeszkadzać w obrzędach...





niedziela, 15 lipca 2018

Szkocja - Islay (maj 2017)

Witam wszystkich po długaśnej przerwie... jeśli oczywiście ktoś tu jeszcze zagląda. Dziś wrzucam nieco zaległe fotki z wyprawy do Szkocji. Ci co mnie znają, wiedzą że lubię czasem przysiąść z kieliszkiem dobrej whisky... no może ewentualnie trochę częściej niż czasem. W zeszłym roku wybrałem się z grupą przyjaciół na festiwal whisky na malowniczą wyspę Islay. Oprócz spożywania zacnych trunków oraz eksplorowania destylarni udało mi się sfotografować nieco pięknych krajobrazów, których w Szkocji nie brakuje. Zapraszam do oglądania.


Piękna pogoda podczas podróży na Islay z lotniska w Glasgow nie zapowiadała małego dramatu, którego doświadczyliśmy później...


Nasza wyprawa odbywała się etapowo. Najpierw musieliśmy dostać się z Glasgow na Islay, dokąd miał nas zabrać prom, a następnie kolejny prom do miejsca naszego zamieszkania czyli na wyspę Jura. Niestety w związku z różnymi splotami wydarzeń nie udało nam się dotrzeć na czas przed odpłynięciem promu. Po nerwowych negocjacjach udało nam się zabrać kolejnym promem i kiedy emocje nieco opadły, okoliczności przyrody wynagrodziły mi nerwowe chwile... To była jedna z najwspanialszych podróży jakich doświadczyłem w życiu...







Niestety na kolejny prom już nie mieliśmy szans więc musieliśmy przenocować na kempingu. Rankiem dobry humor nas nie opuszczał, gdyż mieliśmy przed sobą dzień pełen atrakcji. Ruszyliśmy w drogę aby wsiąknąć w festiwalowy klimat...








A tu już jedna z destylarni na wyspie Islay - Lagavulin. Podczas każdego dnia festiwalu jedna z destylarni urządza piknik z muzyką, jedzeniem i oczywiście w towarzystwie najprzedniejszych trunków. Można zwiedzać, uczestniczyć w różnych eventach lub po prostu siedzieć sobie na trawie nad wodą, wcinać hamburgera z jelenia popijając whisky i rozmyślać nad życiem... ;)



To w takich alembikach dzieje się magia...



Dopiero po południu dotarliśmy do naszego "obozu" na Jurze. Tak, ten budynek kiedyś był kościołem, ale okazał się bardzo wygodnym miejscem dla naszej wesołej kompanii.


Pomimo wszechobecnych "midges" - czyli latających i gryzących robaczków, miejsce to było bardzo malownicze.


Oprócz destylarni nasza grupa lubi też zwiedzać okolicę... a w Szkocji pięknych i ciekawych miejsc nie brakuje. Np ruiny twierdzy Finlaggan.







A poniżej ekhm... cycki Jury... znaczy się, Paps od Jura.


Takie widoki z naszej bazy.


Kolejnego dnia wyruszyliśmy poszukać Kildalton Cross czyli jednego z najstarszych celtyckich krzyży, który stoi (jak podaje Wikipedia) od ok. 800 roku na cmentarzu w Kildalton na Islay. Wchodząc na cmentarz przywitała nas tabliczka ze straszną przestrogą. Jak widać ze Szkotami to nie ma żartów...


Poniżej ruiny kościoła...


...a tu widoczny krzyż


Destylarnia Laphroaig.


Tutaj słodownia jęczmienia i resztki tego co pozostało z legendarnej destylarni Port Ellen


Tutaj ponownie widać naszą bazę wypadową


Po 4 dniach wspaniałej przygody musiałem niestety opuścić wesołą kompanię i wrócić do domu. Nie zaprezentowałem tu wszystkich odwiedzonych destylarni i opowiedziałem jedynie drobną część naszych przygód, ale jak to mówimy w naszym gronie: co się wydarzy na Islay - zostaje na Islay. 




Szkocja to naprawdę piękny kraj i jeśli kiedyś będziecie mieli okazję, to zdecydowanie warto ją odwiedzić.